słowa i muzyka: Bob Dylan, tłum. Apolinary POlek
Bob Dylan, Biograph, Columbia 1985
Już zamek w drzwiach przekręca za mną się.
Oszukał mnie klaun, co siedzi w moim łbie.
Myślałem, że jest prawy, lecz jest żulem.
Ech, coś mi mówi, że noszę łańcuch i kulę.
Mój anioł stróż z duchami walczyć chce,
A nigdy nie ma go, gdy jest potrzebny mnie.
Księżyca robal na wzgórze chce się wspiąć,
Ale serce mi mówi, że kocham cię wciąż.
Gdy szedłem sobie kiedyś miejskim brukiem,
Ujrzałem cię i omal nie padłem trupem.
Uwielbiam patrzeć, jak przed lustrem się przebierasz.
Może wpuścisz mnie do pokoju, nim się w końcu stąd pozbieram?
Wciąż trwa ogólnoludzka maskarada,
Wszyscy chowają asy swe w rękawach.
Lecz w moich oczach cała prawda jasno świeci –
Ja zawsze biegnę tam, gdzie wszystkie inne dzieci.
W paradzie wolności wziąć udział strasznie chcę,
Lecz miłość do ciebie wciąż zniewala mnie.
Nie mogę zrobić bez ciebie ani kroku.
Może choć puścisz do mnie oczko, nim dam sobie z tobą spokój.
Poddaję się, odchodzę, dosyć mam.
Zaufanie twe wzbudza tylko szmal i szpan.
Gdy zbyt długo celujesz, niczego nie ustrzelisz,
Szczególnie gdy twój Bóg umarł, a twoja królowa właśnie jest w kościele.
Pocałowałem cię wreszcie w teatrze, w pustej sali
I oświadczyłem… że ostatni raz się spotykamy.
Mój mózg mi mówi, że do porażki czas się przyznać,
Ale serce, że kocham cię, choć jesteś jakaś dziwna.
To może raz jeszcze w nocy, koło młyna
Zdejmiesz swój szal szałowy i zetrzesz ten makijaż?
Niech miłość znów zakwitnie między nami!
Może opuścisz dla mnie swój tron, nim odwrócę się plecami.
2006