Wieża Pieśni (Tower of Song)

imyourman

słowa i muzyka: Leonard Cohen, tłum. Apolinary POlek
Leonard Cohen, I’m Your Man, Columbia 1988

Kumple poszli gdzieś, włosy siwe już.
Tam, gdzie kiedyś grałem, teraz leży kurz.
Za miłością szaleję, lecz nie dla mnie już ta gra.
Ja już tylko płacę czynsz za kwaterę
W Wieży Pieśni co dnia.

Hank Williams miał mi rzec, czy się przywyknąć da
Do samotności, która trwa i trwa,
Lecz za jedyną odpowiedź nocny kaszel mam
Odbijany echem stu pięter
W Wieży Pieśni gdzieś tam.

Urodziłem się tak, taki już mój los –
Otrzymałem w prezencie wyjątkowy głos.
Dwadzieścia siedem aniołów z nieodgadnionych sfer
Przywiązało mnie do stołu
Pośród tysiąca brzmień.

Więc możesz wbijać w lalkę voodoo szpilek nawet sto.
Bardzo przykro mi, kochanie, już straciła swoją moc.
Wyglądam wciąż przez okno, gdzie silne światło tnie.
Tu nikt nie zginie przez kobietę,
Nie w tej Wieży, o nie.

Możesz mówić, że zgorzkniałem, lecz bądź pewna tego, że
Bogacz dojścia może mieć do sypialń biednych, jeśli chce,
I Dzień Sądu już jest bliski, lecz tu mogę mylić się.
Tak mówią różne śmieszne głosy.
Tu ciągle słychać je.

Widzę cię, stoisz, lecz to drugi brzeg.
A ta rzeka tak bardzo tu szeroka jest.
Ja naprawdę cię kochałem kiedyś, gdzieś.
Wtedy mogliśmy przejść, lecz mosty trafił już szlag,
A ja to, co stracone, kocham wciąż mocno tak.
Już nigdy nie musimy tego tracić znów!

Nie wiem, kiedy tu wrócę, zatem mówię pa, pa,
Jutro nas przeprowadzają do tej drugiej wieży tam,
Lecz jeszcze mnie usłyszysz, chociaż już zginie mój ślad.
Będę kwilić ci słodziutko z mego okna
W Wieży Pieśni co dnia.